Życie turysty ma swój nieodparty urok. A to plaża, a to muzeum, pamiąteczki, szukanie ochłody w cieniu fontanny, obklejanie udręczonych stóp kolejnymi warstwami plastrów...
Myślałam o tym właśnie wczoraj, kiedy spacerowałam z koleżanką z pracy po Plaza de la Reina. Zaczepiła nas grupka pięciu blondynów (Szwedów, okazuje się). Odtwarzam tutaj całą sytuację, a właściwie pytanie, którym nas zaatakowali:
- Hola, perdón. ¿Dónde está el botellón?
[Botellón - zwyczaj spożywania alkoholu w miejscach publicznych, takich jak parki, skwery i plaże. Wikipedia]
Pytanie zupełnie zbiło mnie z tropu, tak bardzo "nie ma miejscu zabrzmiało". Nie na miejscu fizycznie - bo kto przy zdrowych myślach pyta o botellón w samym centrum starego miasta, pełnym turystów, babć z wnuczkami i policji? Nie ma miejscu czasowo, bo pytanie padło około 20.30, gdy na horyzoncie wciąż dogorywało czerwonawe słońce (na botellón co najmniej kilka godzin za wcześnie...). I wreszcie, nie na miejscu, bo kto pyta o botellón dwie nudziary, okularnice pod trzydziestkę gadające o jakichś artykułach i językoznawstwie? Byli od początku skazani na porażkę!
Więc na wszelki wypadek, gdybyście przypadkiem spotkali takich Szwedów lub sami znaleźli się w rozpaczliwej potrzebie upolowania botellonu, podaję przepis, jak się za to zabrać.
JAK WYTROPIĆ BOTELLÓN
- Zastanów się, czy na pewno nie byłoby wygodniej kulturalnie i legalnie napić się lemoniady w klimatyzowanym pubie.
- Nie szukaj go za wcześnie, botellón wychodzi z nory późnym wieczorem, najlepiej więc wyruszyć na poszukiwania po 22.
- Nie pytaj o botellón przypadkowo napotkanych osób (unikaj zwłaszcza osób starszych, rodzin z dziećmi i mundurowych, jedyne co możesz osiągnąć pytaniem ich o botellón to odstraszenie tego płochliwego stworzenia).
- Skup się na śledzeniu niewielkich grup młodzieży (ok. 16-26 lat) dźwigających torby, z których dobiega charakterystyczne dzwonienie butelki o butelkę. Prawdopodobnie idą dokarmić pobliski botellón.
- Nie wybieraj się na polowanie z zatkanym nosem: węch może ci pomóc odnaleźć legowisko tego stwora. Zwróć uwagę zwłaszcza na woń taniego piwa i wina, i wszelkie dymy i dymki.
- Po ustaleniu miejsca żerowania botellonu, rozejrzyj się wokół siebie. Weź głęboki oddech i wróć do punktu 1 (tym razem zastanów się lepiej!).
haha que bueno!
OdpowiedzUsuńZawsze marzyłam o botellonie w Hiszpanii z Erasmusami. Jeszcze nic z tego nie wyszło, za to ostatnio się żalili, że już za duże ryzyko. Ale pytanie mistrzowskie, nie wpadłabym na to :)
OdpowiedzUsuń"Jeszcze", sama to powiedziałaś.. Wydawało mi się zawsze, że porządny Erasmus nie zna słowa "ryzyko"... ;)
OdpowiedzUsuń